Lęk to sposób na unikniecie wielkich cierpień!
Bardzo często mówimy: boję się…! I często taki stan bywa określany jako – strach, ale już bardzo rzadko jako lęk. A różnica jest zasadnicza. Najprościej ujmując lęk poprzedza strach. Tak więc lęk odnosi się do naszego wnętrza – duszy czy serca, kiedy przeczuwamy nadejście niebezpieczeństwa. Z kolei strach pojawia się w sytuacjach realnego zagrożenia i zmusza nas do ucieczki lub walki.
Przedmiotem naszych rozważań jest jednak lęk. Odczuwamy go najczęściej jako stan naszych emocji w postaci wewnętrznego niepokoju, uczucia napięcia, skrepowania, zagrożenia a nawet nadmiernego podniecenia. Trzeba tutaj zaznaczyć, że nie ma podziału na dobre i złe emocje. Generalnie wszystkie są pożyteczne bo przekazują nam konkretną wiedzę o nas samych. Ale wróćmy do lęku.
I już widzimy, że lęk może powodować stres, a ten przecież wzmaga i potęguje nasze cierpienia. Lęk w subtelny sposób wskazuje mnie na nadchodzące zagrożenie dla mojego planu życia. I jednocześnie zmusza do szukania sposoby, aby temu przeciwdziałać. Można powiedzieć, iż im bardziej moje sumienie czy serce jest uwrażliwione – poprawnie ukształtowane, potrafię w odpowiednim momencie tak zadziałać, aby uniknąć cierpienia.
Lęk sam w sobie jest cierpieniem. Często się zdarza, że usiłuję go stłumić, żeby się od niego wyzwolić. Daje mnie to znaczną ulgę, ale nie jest rozwiązaniem problemu. A wręcz przeciwnie, tworzy nowe, większe problemy, niż te, które chcę uniknąć. No i właśnie pod wpływem tłumienia lęku rezygnuję z postępowania, które jest dla mnie dobre. Bo na przykład zamiast upomnieć się o swoje prawa, milczę. Albo zamiast udzielić komuś pomocy, odwracam głowę. No i w zasadzie dokonuję najgorszego wyboru, tego właśnie, którego chciałem uniknąć – agresja, kłamstwo, obmowa, oczernianie itd.
I właśnie w celu uniknięcia takich sytuacji, muszę starać się rozpoznawać swoje wewnętrzne leki i uczyć się je konfrontować z życiem wokół mnie, a w konsekwencji wyrabiania w sobie takich postaw, które będą je przezwyciężały. No tak nie jest to łatwa droga. Trzeba w tym wiele od siebie wymagać. Jednak to budzi we mnie nadzieję, ale nie tę lichą, marną, leczy tą niezłomną – chrześcijańską.
O nadziei w kolejnym odcinku.
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz